Informacje i regulamin:

REGULAMIN!!!

1. Nie akceptuję wulgaryzmów w komentarzach.

2. To samo sądzę o reklamowaniu się w komentarzach poprzez wstawianie linków do swoich blogów lub innych stron (typu: fora, serwisy, różnego rodzaju swoje konta [DeviantArt, YouTube] itp. ). Jeśli chcesz, możesz podać mi w wiadomości prywatnej. Kontakt jest.

3. Jeśli już masz zamiar dodać komentarz, pisz na temat. Nie będę tolerowała tekstów, które mówią, że blog jest nudny i nie ma sensu go czytać. W takich sprawach dyskutować będę jedynie w wiadomościach prywatnych, ale na blogu ma panować spokój. Nie chcesz czytać, nie czytaj, proste, prawda?

4. Blog jest po to, aby czytać i ewentualnie komentować a nie rządzić na nim, od tego jest autorka. Jeśli treść się nie podoba, wyłącz. Na pewno nie będzie akceptowane wymuszanie przygód, jakie bohaterowie tu przeżywają, jak i tego, kto będzie głównym bohaterem historii! O tym, ile razy ktoś będzie występował i czy w ogóle będzie, decyduję ja!
(Zasada stworzona na podstawie właśnie takiej sytuacji, która mnie spotkała)

Uwaga! Użytkownicy niestosujący się do regulaminu będą od razu blokowani! Nie dam żadnych ostrzeżeń i uwag jak w przedszkolu, nie mam zamiaru bawić się z Wami w teksty " zapomniałam/em o tym" !

Przestrzegaj regulaminu, albo trafisz na czarno-różową listę, Misiaczku.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 3 Szokujące przeżycie

Nie mogłam się w ogóle na czymkolwiek skupić, weszłam do pokoju i od razu przebrałam się w jakieś czyste ubrania. Tym razem ciemne jeansy i czarna koszulka na jednym ramiączku. Włożyłam szybko oczywiście moje ukochane trampki. Z włosów uplotłam niedługi warkocz, który opadał na moje lewe ramię. Spojrzałam na siebie w lustrze.
-Moje życie jest chore... to nienormalne... -mruknęłam bardzo cicho patrząc na swoje odbicie. Odeszłam od lustra, zaścieliłam łóżko. Musiałam się czymś zająć, nudziłam się, nie mogłam przestać myśleć o tych wszystkich rzeczach, które ostatnio mnie spotykały. Wzięłam więc słuchawki, telefon i zaczęłam słuchać piosenek, które zawsze mnie uspokajały. Wyciągnęłam pamiętnik z pod poduszki i długopis z szuflady, usiadłam na łóżku i zaczęłam opisywać wszystko to, co się ostatnio u mnie działo. W bardzo krótkim czasie zapełniłam ponad sześć kartek, opisywałam wszystko bardzo szczegółowo i dokładnie. W tej chwili próbowałam skupić się tylko i wyłącznie na tym, na pisaniu. Na początku było to proste, ale gdy zaczęłam opisywać to, co działo się dzisiaj, znów się rozproszyłam, nie zwracałam już uwagi na to, co piszę, skupiałam się tylko na tym, co się dzisiaj działo. Pomyślałam "co mnie jeszcze dziś spotka dziwnego", dopiero po chwili zorientowałam się, że zamiast opisywać dzień, zaczęłam pisać po kolei wszystkie moje myśli w danym momencie. Przekreśliłam to szybko. Wyszło tak, że połowa strony była zamazana koślawymi kreskami. Wyrwałam tę kartkę i westchnęłam cicho.
-Co się ze mną dzieje? -mruknęłam cicho pod nosem, do samej siebie. Wiedząc dobrze, że i tak nie skupię się na tym, więc odpuściłam i schowałam zeszyt z powrotem pod poduszkę. Wyjęłam z uszu słuchawki, wyłączyłam muzykę i odłożyłam wszystko na szafkę nocną. Opadłam na łóżko. Wpatrywałam się w sufit. Przymróżyłam delikatnie oczy, nagle usłyszałam dzwonek z mojego telefonu. Ktoś dzwonił, pomyślałam w pierwszej chwili że to jakaś pomyłka. Wyświetliło tylko numer, więc na pewno nie miałam tej osoby w kontaktach. Odebrałam znudzona.
-Tak? -odezwałam się niechętnie.
-Słyszałem, że masz pewne problemy w domu. -usłyszałam głos tego gościa, który ostatnio wmawiał mi te głupoty o szkoleniu na najemnika.
-Ej, chwila, skąd Ty człowieku masz w ogóle mój numer? - byłam wyraźnie zaskoczona, wręcz zszokowana.
-Nie interesuj się takimi szczegółami, musimy koniecznie porozmawiać. -nagle bardzo spoważniał.
-No, przecież rozmawiamy. -nie rozumiałam do końca o co chodzi.
-Ale nie tak, prosto w oczy, mam Ci coś naprawdę bardzo ważnego do powiedzenia. -nie odpuszczał.
-Nie rozumiem, dlaczego nie możemy obgadać tego teraz, wątpię, czy pozwolą mi wyjśc z domu, a Ty dobrze to wiesz, prawda? -nie próbowałam się wcale wymigać, po prostu stwierdzałam fakt.
-Uda Ci się, Twoi rodzice są teraz zbyt zamyśleni, po prostu wyjdź z domu. -zaproponował spokojnie.
-Po pierwsze, skąd to wiesz? Skąd wiesz jaka jest teraz u mnie w domu sytuacja? A po drugie, nie będę się wymykała, przecież mam szlaban, tak? Tobie to nie grozi, ale ja nie chcę dostać lania.
-Od kiedy jesteś taka grzeczna? Nie pamiętasz Isabelli z przed dwóch lat? Pyskowałaś, wymykałaś się z domu kiedy chciałaś, nie byłaś ani trochę podatna na zdanie rodziców. Gdzie zginęła ta kobieta?
-Już dawno jej nie ma, wydoroślała. -spoważniałam.
-Ślepe posłuszeństwo i strach przed karą wcale nie są oznaką wydoroślenia, lecz po prostu tchórzostwa. -w dalszym ciągu próbował mnie przekonać.
-Nie dajesz zbyt dobrego przykładu, normalny dorosły powiedziałby, że rodziców trzeba słuchać... -przyznałam dość niechętnie ten fakt.
-Ja nie jestem tacy jak oni, zrozumiesz to w końcu? Nie chce mi się teraz o tym rozmawiać, spotkajmy się i porozmawiajmy w żywe oczy. To nie rozmowa na telefon, chodzi o bardzo ważną sprawę. -mówił szybko i w pewnym sensie był słychać było, że jest nerwowy.
-Jeśli się zgodzę, dasz mi święty spokój? -zapytałam z nadzieją.
-Oczywiście, tuż po tym, jak wszystko wyjaśnimy. -zgodził się.
-Dzięki Bogu... no dobra... postaram się wyjść. Gdzie i o której? -mruknęłam cicho, mimo wszystko wolałam, żeby nie wiedzieli, że gdzieś się wybieram.
-Najlepiej już za chwilę, nie musisz wychodzić daleko, za twoim domem.
-Okej... zaraz będę, ale jak mi się oberwie, to będzie twoja wina. -uprzedziłam.
-Oczywiście, biorę wszystko na siebie. -wyraźnie rozbawiony. Ja się rozłączyłam i schowałam komórkę do kieszeni. Powoli zeszłam na dół. Może i po części ten facet miał rację, zmieniłam się, stałam się grzeczną, tchórzliwą dziewczynką. Kiedyś byłam całkiem inna. Walczyłam, potrafiłam wyrazić swoje zdanie. Nie poddawałam się, nie byłam podatna na niczyje zdanie, nie słuchałam zakazów, robiłam to, co mi się żywnie podobało. Nie dawałam się łatwo zastraszyć.
Rodzice ciągle siedzieli tak samo załamani co około pół godziny wcześniej. Wzruszyłam ramionami gdy to zobaczyłam i po prostu wyszłam z domu. Była bardzo ładna pogoda, jasnozłociste słońce ogrzewało delikatnie moją twarz. Poczułam przyjemny, delikatny wiatr, rozwiewający kosmyki moich włosów. Odetchnęłam głęboko świeżym, wiosennym powietrzem. Nie miałam wiele czasu na cieszenie się tą chwilą, musiałam iść porozmawiać z tym dziwnym człowiekiem. Niechętnie tam szłam, ale musiałam. Robiłam to tylko dlatego, że inaczej nie dałby mi świętego spokoju. Poszłam powoli za swój dom, niedaleko za nim znajdował się las. Pierwszy stał tuż przed potężnymi drzewami. Pospiesznie tam ruszyłam. Stanęłam tuż przed nim.
-A więc, o co chodzi? -zapytałam ciekawsko. Myślałam, że znów będzie mówił coś o tym całym szkoleniu. Większości mogłoby się wydawać, że była ze mnie niezła idiotka, skoro tak po prostu poszłam sobie porozmawiać z kompletnie obcym facetem.
-Spokojnie, wszystko w swoim czasie. -uspokajał mnie.
-Posłuchaj, ja nie mam czasu, chcę przeprowadzić szybko tą rozmowę i wracać do domu. Mam już dość tego wszystkiego. Chcę załatwić to szybko i odpocząć. Psychicznie jestem naprawdę wykończona, więc się streszczaj. -pospieszyłam go, naprawdę nie miałam humoru.
-No dobrze... postaram się powiedzieć to szybko, ale nie będą to dobre wieści. -westchnął cicho. Ja z niecierpliwością czekałam aż w końcu to powie i da mi spokój. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i czekałam. Po chwili wrócił do wyjaśniania.
-Dziś rano byłaś świadkiem dziwnej sprzeczki, prawda? Zapewne ciekawi Cię to, o co chodziło Twoim rodzicom. Otóż ja wiem. Wymówili twoje imię, powiedzieli, że Ty nie możesz dowiedzieć się prawdy. Twój ojciec powiedział, że na pewno nie usłyszysz tego z jego ust, i tak będzie, usłyszysz to ode mnie.
-No dobra... przejdź w końcu do konkretów. -już stanowczo zniecierpliwiona tym całym gadaniem, chociaż jednocześnie zafascynowana i zaciekawiona.
-Cierpliwości -przymróżył lekko oczy. -Nie chcieli abyś dowiedziała się prawdy, bo dobrze wiedzieli, że znienawidzisz ich gdy... -nie dałam mu nawet dokończyć, byłam taka zniecierpliwiona że przerwałam.
-Gdy?! No co "gdy" ?! Mów... -moja mina wskazywała na to, że bardzo chcę się tego dowiedzieć, ale jednocześnie się po prostu bardzo boję.
-Nie przerywaj mi, spokojnie. Więc dobrze wiedzieli, że znienawidzisz ich, gdy dowiesz się, że nie są Twoimi prawdziwymi rodzicami. -kompletnie mnie zamurowało, nie mogłam w to uwierzyć, cała drżałam z wściekłości. Co to miało niby znaczyć, że nie są moimi prawdziwymi rodzicami?! To było nierealne, nigdy w życiu nie sądziłam, że to jest w ogóle możliwe!
-Że co?! Żartujesz sobie ze mnie?! Jak to, nie są moimi prawdziwymi rodzicami, czyli że ja jestem adoptowana?! -miałam ochotę rozpłakać się na miejscu, jednak z wielkim trudem się od tego powstrzymywałam.
-Isabello, spokojnie.
-Jak to spokojnie?! Ty mi mówisz takie coś, a ja mam być spokojna?! Człowieku Ty najwyraźniej nie rozumiesz powagi tej całej sytuacji!! A tak właściwie... dlaczego Oni mi o tym nie powiedzieli, tylko obcy człowiek?! Skoro powiedziałeś już o tym, więc również wyjaśnij i to! -byłam zdenerwowana, załamana i zdołowana jednocześnie. Nie wyobrażałam teraz sobie mojego życia jako normalne.
-Isa, doskonale rozumiem, jaka ta sytuacja jest poważna. Przykro mi, ale nie mogę powiedzieć Ci już niczego więcej. -westchnął cicho i przyznał to niechętnie, widać było, że naprawdę chciałby powiedzieć mi więcej.
-Skoro to nie są moi prawdziwi rodzice, to kto nimi jest?! -zażądałam natychmiastowej odpowiedzi.
-Isabella... -próbował coś powiedzieć, ale byłam tak zszokowana że znów bezmyślnie przerwałam.
-A więc nie chcesz mi powiedzieć?! Dobrze, to nie mów!! Mam już tego wszystkiego dosyć, naprawdę!! Po prostu nie chcę Cię znać! Nie chcę znać żadnego z was, Ciebie, moich fałszywych rodziców... nikogo, zrozumiano?!
-Isabello, wolałaś dowiedzieć się tej bolesnej prawdy, czy ciągle żyć w kłamstwie? No powiedz. -On naprawdę potrafił przemówić człowiekowi do rozsądku, na wszystko miał odpowiedź.
-To trudne... Nawet nie wiesz jak, chciałam dowiedzieć się całej prawdy, ale nie sądziłam, że będzie aż taka bolesna i ciężka do przyjęcia. Szczerze mówiąc, wolałabym tego wszystkiego nie usłyszeć. -przyznałam ciągle płacząc.
-Spokojnie, będzie dobrze. Proszę, uspokój się. Wszystko się ułoży, zapewniam. -próbował mnie pocieszać i uspokajać, ale to nic nie dało. Zachowywał się tak, jakby mu w jakimś stopniu na mnie zależało. Jednak ta sytuacja naprawdę była dla mnie taka trudna. Byłam w ciężkim szoku.
-A... mogłbyś powiedzieć mi chociaż, gdzie jest moja prawdziwa rodzina? -zapytałam z wielką nadzieją w głosie.
-Bardzo blisko. -przyznał, kładąc swoją dłoń na moim ramieniu.
-To znaczy? -uniosłam delikatnie głowę i spojrzałam na niego.
-Dowiesz się już niedługo, przykro mi, ale na razie nie mogę Ci tego zdradzić. Proszę, wracaj do domu i odpocznij, musisz się otrząsnąć. -świetnie, nie chciał mi nawet powiedzieć kto jest moją prawdziwą matką i ojcem. Wybuchłam po tym płaczem, i pobiegłam natychmiast w stronę swojego domu. On nawet mnie nie zatrzymywał. Nie oglądałam się za siebie. Gdy wbiegłam jak burza do środka, nikt nawet nie zwrócił na mnie uwagi, jakbym była kompletnie niewidzialna. Pobiegłam jak najszybciej do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz, po czym oparłam się o nie plecami. Osunęłam się na podłogę. Nawet nie próbowałam powstrzymywać płaczu. Skuliłam się mocno i schowałam twarz między kolana. Moje łkanie można było słyszeć w całym domu, ale nie przejmowałam się tym. To, czego właśnie się dowiedziałam, przerastało moje nerwy i cierpliwość.

5 komentarzy:

  1. "przelonać" - nie znam takiego słówka... może dlatego, że nie istnieje? xD

    Pierwszy... ojcem Szóstej? O: Ciekawie. C: Dobra, ja muszę lecieć na basen, ale napiszę, że notka niezła i czekam na nexta. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Poprawiłam kochasiu, ale po kosmitowemu istnieje takie słowo! ;p. i nie "Szóstej" tylko "Piątej" ^ ^

      Usuń
  2. Jestem chora, więc nie będę się rozpisywać. Podoba mi się ten rozdział, tak samo jak poprzedni :) Czekam na nn. <3; **

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie. Mokro ;D Wszyscy płaczą. Aż mi żal Piątej :D Strasznie gwałtownie zareagowała nie spodziewałam się tego po niej. Jestem ciekawa co z nia zrobisz dalej.

    PS u mnie nowa notka ;)

    OdpowiedzUsuń