Informacje i regulamin:

REGULAMIN!!!

1. Nie akceptuję wulgaryzmów w komentarzach.

2. To samo sądzę o reklamowaniu się w komentarzach poprzez wstawianie linków do swoich blogów lub innych stron (typu: fora, serwisy, różnego rodzaju swoje konta [DeviantArt, YouTube] itp. ). Jeśli chcesz, możesz podać mi w wiadomości prywatnej. Kontakt jest.

3. Jeśli już masz zamiar dodać komentarz, pisz na temat. Nie będę tolerowała tekstów, które mówią, że blog jest nudny i nie ma sensu go czytać. W takich sprawach dyskutować będę jedynie w wiadomościach prywatnych, ale na blogu ma panować spokój. Nie chcesz czytać, nie czytaj, proste, prawda?

4. Blog jest po to, aby czytać i ewentualnie komentować a nie rządzić na nim, od tego jest autorka. Jeśli treść się nie podoba, wyłącz. Na pewno nie będzie akceptowane wymuszanie przygód, jakie bohaterowie tu przeżywają, jak i tego, kto będzie głównym bohaterem historii! O tym, ile razy ktoś będzie występował i czy w ogóle będzie, decyduję ja!
(Zasada stworzona na podstawie właśnie takiej sytuacji, która mnie spotkała)

Uwaga! Użytkownicy niestosujący się do regulaminu będą od razu blokowani! Nie dam żadnych ostrzeżeń i uwag jak w przedszkolu, nie mam zamiaru bawić się z Wami w teksty " zapomniałam/em o tym" !

Przestrzegaj regulaminu, albo trafisz na czarno-różową listę, Misiaczku.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 2 Rodzinna tajemnica

Nie myśląc o problemach, usiadłam w salonie obok Amandy i zaczęłam czytać jedną ze swoich książek. Czytałam głównie fantastyczne, o wampirach, wilkołakach i ogólnie, różnych magicznych sprawach. Gdy rodzice wrócili, obyło się na szczęście bez głupich uwag i podnoszenia głosu. Nie mogłam skupić się na czytaniu. Gdy próbowałam zająć się czymkolwiek innym, moje myśli i tak ciągle powracały do rozmowy z tym mężczyzną. Dlaczego przyczepił się akurat do mnie? Przecież ja nie jestem silna, ani groźna. Dlaczego postanowił, że to właśnie ja? Nie rozumiałam z tego kompletnie nic. A może pomylił osoby? Cóż, zawsze warto mieć nadzieję. Nie miałam zamiaru nigdzie z nim iść, nie chciało mi się nawet z nim rozmawiać. W ogóle go nie znałam, skąd miałam niby wiedzieć, że to nie jakiś oszust, który chce zrobić mi coś złego?
Po krótkiej chwili zamknęłam książkę i poszłam do siebie. Odłożyłam ją na szafkę nocną i położyłam się na łóżku. W moim pokoju panował niezły bałagan, ale nie miałam siły teraz sprzątać. Ogarnęłam w całym domu, oprócz swojego pokoju. Próbując się uspokoić, zamknęłam oczy i skupiłam się na dźwięku uderzających w szybę drobnych kropelek wody. Przed oczami wciąż miałam twarz tego mężczyzny, mówił wtedy tak spokojnie, jakby przekazywanie podobnej informacji zupełnie obcym ludziom, było czymś normalnym. Fakt, wiedział o mnie dużo, a nawet bardzo dużo, ale to nie znaczy od razu, że miałam mu ufać, prawda? Przecież ja nie wiedziałam o nim praktycznie nic, był dla mnie całkowicie obcy. Nie wiedziałam co myśleć. Na razie chciałam dać sobie z tym spokój i skupić się na ważniejszych sprawach, jednak nie potrafiłam. Nie mogłam tego zignorować, nie mogłam zapomnieć. To było takie... niezwykłe, ale zarazem bardzo dziwne i naprawdę przerażające. Nie potrafiłam tego wszystkiego pojąć. Może byłam na takie coś zwyczajnie zbyt głupia? Mimo swojego wieku, nie rozumiałam całkowicie świata, nie wiedziałam praktycznie nic o życiu. Zamyśliłam się bardzo głęboko, nie orientując się nawet, że ktoś nade mną stoi. Poczułam mocne szturchnięcie. Otworzyłam natychmiast oczy i zobaczyłam nad sobą mamę.
-Tak? O co chodzi? -zapytałam bardzo zaskoczona.
-Przyszłam porozmawiać. -odpowiedziała bardzo spokojnie. Wtedy nieźle się zdziwiłam. Mama przyszła tak spokojnie sobie ze mną porozmawiać? Nie wierzyłam w to, co usłyszałam, dla innych dziewczyn takie coś mogło się wydawać normalne, ale nie dla mnie, nie z taką rodziną. To było dosyć dziwne, ale postanowiłam, że najpierw spokojnie wysłucham, o co jej chodzi.
-Y... no dobra, to trochę dziwne... a... o czym chcesz porozmawiać? -podniosłam się z łóżka dość leniwie i usiadłam na jego krawędzi. Ona westchnęła cicho i usiadła obok mnie. Zauważyłam dopiero teraz, że trzyma coś w dłoni, jakiś gruby zeszyt.
-Więc, chodzi o to, że kiedy ostatnio byłaś na spacerze, znalazłam w twoim pokoju to... -Podała mi go. To był mój pamiętnik! Nie mogłam uwierzyć, jak mogła go znaleźć, skoro był schowany głęboko w szufladzie?!
-Że co? Jak Ty... -chciałam już to wszystko z siebie wyrzucić, jednak Ona mi przerwała.
-Poczekaj, spokojnie. Ja chciałam tylko zapytać... dlaczego Ty piszesz o nas takie okropne rzeczy? Przecież nic złego Ci nie zrobiliśmy.
-O nie... grzebałaś w moich rzeczach, prawda?! Nie mogłaś znaleźć go tak sobie... był schowany głęboko w szufladzie, a nie możliwe żebyś znalazła go podczas sprzątania, bo Ty u mnie nie sprzątasz!
-Uspokój się, porozmawiaj ze mną. -próbowała bezskutecznie załagodzić sytuację.
-Nie! Nie ma mowy! Jak Ty mogłaś?! Spodziewałam się po Tobie wielu rzeczy, ale nie tego! Zostaw mnie w spokoju! Dziwisz się, dlaczego takie coś pisałam!? To cała prawda! Prawda, rozumiesz?! Nie widzicie własnych błędów, tylko moje! Nie masz żadnego prawa dotykać w moich rzeczy! Co Ty sobie w ogóle myślisz?!
-Isa, wysłuchaj mnie. -widać, że to, co właśnie jej powiedziałam, zabolało ją.
-Nie! Nie chce Cię słuchać! Żadnego z was! Dajcie mi w końcu spokój, proszę! - Wybuchłam płaczem. Wyrwałam jej zeszyt z dłoni, po czym natychmiast wybiegłam z pomieszczenia, ruszyłam w stronę łazienki, zamknęłam tam drzwi na klucz. Skuliłam się pod ścianą, zaciskając mocno zeszyt w dłoni. Oni wszyscy byli zdolni do wszystkiego, ale i tak mnie to bardzo niepozytywnie zaskoczyło. Nie miałam na nic siły, chciałam stąd jak najszybciej uciec. Przez dłuższy czas nie miałam zamiaru stąd wychodzić. Chciałam pobyć sama. Pomyśleć trochę, a dobrze wiedziałam, że teraz, gdy tak się zachowałam, rodzice nie dadzą mi spokoju, póki to się nie wyjaśni. Nagle usłyszałam bardzo głośne pukanie do drzwi. Jakby ktoś próbował je wywarzyć.
-Isa, otwieraj, ale już! -To był mój ojciec. Świetnie, nie mogłam się bardziej wkopać, najwyraźniej mamusia wszystko już mu wygadała. Wiedziałam, że będę miała niezłe kłopoty. Amanda też już na pewno to wiedziała i teraz miała niezłą radochę.
-Ogłuchłaś!? Otwieraj to! -był coraz bardziej zdenerwowany.
-Nie! -krzyknęłam najgłośniej jak tylko potrafiłam, zapłakanym głosem. Można było usłyszeć od razu, że płaczę. Jednak mój ojciec nie miał ani trochę współczucia, wiele razy miałam wrażenie, że żadne z nich nie wie w ogóle, czym jest empatia. Ścisnęłam zeszyt w dłoni jeszcze mocniej. Skuliłam się w kłębek i nieruchomo tak siedziałam. Wiedziałam dobrze, że cierpliwość mojego ojca ma granice, i zostały one właśnie przekroczone. Bałam się stąd teraz wychodzić, ale przecież nie mogłam tak tutaj zostać przez resztę życia, prawda? Mocne uderzenia w drzwi nie ustawały, z każdym bałam się coraz bardziej. Zrozumiałam po chwili, że to nie ma żadnego sensu, że tylko jeszcze bardziej pogarszam swoją sytuację. Wstałam powoli z podłogi, zeszyt schowałam za plecami. Drżącą dłonią otworzyłam drzwi, po czym powoli wyszłam z łazienki. Było mi strasznie gorąco, miałam mokre policzki. Z tych wszystkich emocji cała drżałam. Spojrzałam zapłakanymi oczyma w stronę taty, jego mina wcale nie wskazywała na chęć spokojnej rozmowy z córeczką. Spuściłam lekko głowę, ciągle trzymając pamiętnik za plecami. Mogli na mnie krzyczeć, mogli rozkazywać, mogli traktować jak gówniarę, mogli się na mnie wyżywać, ale do mojego pamiętnika wstęp zabroniony, chociaż oni tego nie rozumieli i zapewne nigdy w życiu nie zrozumieją.
-Isabello, co się z Tobą dzieje? -zapytał patrząc na mnie z wyraźnym rozczarowaniem.
-Ze mną? Jak to ze mną? Przecież to nie ja grzebie w Waszych rzeczach, nie ja naruszam Waszą prywatność, nie ja się na Was wyżywam i nie ja traktuję was jak dzieci gorsze od wszystkich innych ludzi na świecie! -krzyknęłam bardzo głośno, kładąc wyraźni nacisk na słowa "Nie ja".
-Nie pyskuj do mnie, rozumiesz?! -nie miał ochoty porozmawiać, tylko od razu ukarać mnie za moje "złe" zachowanie.
-Bo co?! Od kiedy wyrażanie własnego zdania i mówienie prawdy jest pyskowaniem?! Czyli mam rozumieć, że już w ogóle nie wolno mi się odzywać, tylko przyjmować niesprawiedliwe kary od Ciebie?! Nie mam zamiaru tak postępować. Nie zachowujecie się jak prawdziwa rodzina, czasami zastanawiam się, czy serio jesteście moimi prawdziwymi rodzicami!! -po tych słowach mój Ojciec zamilkł, co mnie naprawdę bardzo zdziwiło, na pewno nie przez to o prawdzie i niesprawiedliwych karach, to w życiu nie zamknęło by mu ust. Stwerdziłam, że to coś więcej, że któreś z moich słów naprawdę go zabolało, że trafiłam w sam środek. Nawet nie pomyślałam o tym, że prawdą może być to, iż nie są moimi prawdziwymi rodzicami. To byłoby stanowczo za dużo jak na mnie, nie chciałam nawet o tym myśleć. Ostatnio i tak stanowczo za dużo już przeżyłam
-No odpowiedz! Co? Nagle Cię zatkało? -chciałam dowiedzieć się za wszelką cenę, o co mu chodzi, przecież nigdy nie odpuszczał tak po prostu.
-Nie mam zamiaru teraz z Tobą rozmawiać, marsz do pokoju. -wyraźnie spokojniejszym głosem.
-Nie odejdę, póki nie dowiem się, o co chodzi. Dlaczego mi po prostu nie powiecie? Wiecznie mnie oszukiwaliście, okłamywaliście, nigdy nie chcieliście ze mną szczerze rozmawiać. Zróbcie to chociaż raz, proszę. -starałam się załagodzić odpowiednio sytuację, aby zgodził się na tę spokojną, szczerą rozmowę.
-Idź do pokoju. -powiedział cicho, po czym odszedł. Patrzyłam jak idzie po schodach na dół. Nie rozumiałam już w ogóle nic. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę pokoju. Usiadłam na łóżku. Schowałam pamiętnik pod poduszkę. W pomieszczeniu było ciemno i duszno, na dodatek ciągle panował tu bałagan. Nie mogłam dłużej siedzieć i nic nie robić, tylko myśleć o problemach. Otworzyłam okno i zaczęłam powoli sprzątać. Zbierałam z podłogi wszystkie kartki i inne bzdury. Gdy było już w miarę czysto, pomyślałam, że przydałoby się wziąć również prysznic i się przebrać. Wzięłam więc z szafki piżamę, było już około osiemnastej, a ja i tak nigdzie nie wychodziłam, więc mogłam posiedzieć sobie spokojnie w czymś luźniejszym. Wzięłam telefon, nawet w trakcie kąpieli lubiłam słuchać muzyki. Może to trochę dziwne, ale trudno, taka jestem i tego nie zmienię. W łazience rozebrałam się, wrzuciłam brudne ubrania do kosza na pranie. Włączyłam na telefonie listę odtwarzania, z kilkoma moimi ulubionymi piosenkami.  Odłożyłam go na małą szafkę obok umywalki. Wzięłam gorący prysznic, gdy wyszłam z kabiny, spojrzałam na swoje odbicie w dużym lustrze. Moja skóra była jeszcze mokra. Włosy tak samo. Spojrzałam swojemu odbiciu prosto w błękitno-szare oczy.
-Co ty w ogóle robisz na tym świecie, Isabello. -mruknęłam sama do siebie. Wytarłam się po chwili i przebrałam w piżamę. Krótkie, ciemno-różowe spodenki i szary t-shirt z obrazkiem małego kotka o smutnym pyszczku. Wysuszyłam i uczesałam włosy. Wyłączyłam muzykę na telefonie, powiesiłam ręcznik na wieszak, po czym wyszłam z łazienki. Pośpiesznie poszłam do swojego pokoju. Odłożyłam telefon na szafkę nocną, była dopiero dziewiętnasta, ale naprawdę padałam ze zmęczenia, spróbowałam zasnąć. Udało mi się to po bardzo długim czasie.

 

* * *

Wcześnie rano obudziły mnie głośne wrzaski. Poderwałam się gwałtownie, w pierwszym momencie nie miałam pojęcia o co chodzi. Wstałam z łóżka. Krzyki dobiegały z dołu. Usłyszałam, że to kłótnia moich rodziców. Przecież nigdy w życiu się nie kłócili, wydawało mi się to podejrzane. Nie przebierałam się, tylko od razu pobiegłam w stronę schodów. Zatrzymałam się przy barierce, tuż przed nimi, widząc idącą na górę Amandę. Dłońmi zakrywała sobie uszy, jakby próbowała zagłuszyć krzyki. Kompletnie mnie zignorowała, zamknęła się w swoim pokoju, trzaskając przy tym drzwiami. Nie zastanawiając się nad niczym, zaczęłam powoli schodzić na dół po schodach. Zauważyłam po chwili na środku salonu rodziców, krzyczących na siebie nawzajem. Było to trudne, ale usłyszałam kawałek rozmowy, jeśli można to tak nazwać.
-Kobieto, nie rozumiesz?! Nie możemy jej o tym powiedzieć!! -moja pierwsza myśl na ten temat: "o co tu chodzi? Co się dzieje? To wszystko jest coraz dziwniejsze".
-A co to znaczy, że nie możemy?! Przecież i tak dowie się o tym prędzej, czy później!
-Gdy się dowie, to się dowie, wszystko w swoim czasie, ale na pewno nie usłyszy tego od nas, jasne?!
-Ale dlaczego? To będzie lepsze rozwiązanie, niż tchórzenie i czekanie, aż sama zorientuje się, jaka jest prawda. -mama uspokoiła się trochę, mówiła już o wiele ciszej. Jednak ojciec nie odpuszczał.
-Nie obchodzi mnie to, ja na pewno jej tego nie powiem, i Ty też nie, zrozumiano? -tata rozkazał mamie?! To wszystko jest jakieś pokręcone, przecież nigdy w życiu nie podniósł na nią głosu, a co dopiero o rozkazywaniu. Coś było nie tak, a ja chciałam dowiedzieć się, co to takiego.
-Zaraz... Ty mi rozkazujesz? -zapytała patrząc mu w oczy, wyraźnie zdziwiona i zszokowana jego słowami.
-Dobrze wiesz, że tego nie lubię, ale nie mogę pozwolić, żeby Isa dowiedziała się, jaka jest prawda, zrozumiano? -mówił odrobinę ciszej, ale ciągle był bardzo zdenerwowany. Postanowiłam nie wychylać się za bardzo, na trzecim stopniu od góry uklęknęłam. Nie zostałam zauważona, i to nawet lepiej. Podsłuchiwałam z ukrycia, zerkając co chwilę, czy mnie nie zobaczyli. Dyskusja na moment ucichła, po chwili usłyszałam tylko głos matki.
-Nie spodziewałam się tego nigdy po Tobie, Chris. -o wiele ciszej niż dotychczas, widziałam jak spuszcza lekko głowę i odchodzi kawałek -zmieniłeś się, i to bardzo, kiedyś byłeś inny. -po tych słowach mój ojciec nie odezwał się już, opadł tylko na fotel tuż po tym, jak mama wyszła z pomieszczenia. W głowie kłębiło mi się mnóstwo okropnych myśli, nie miałam pojęcia, o co im chodziło, ale wiedziałam już na sto procent, że ma to związek ze mną. Nie miałam zamiaru tak tego zostawić, chciałam dowiedzieć się, co mieli na myśli, gdy przekrzykiwali się w sprawie, że nie mogę się o czymś dowiedzieć. Po krótkiej chwili sterczenia na schodach w dość niewygodniej, klęczącej pozycji, zebrałam się na odwagę i powoli zeszłam na dół. Zbliżyłam się powoli do ojca. Miałam nadzieję, że nie będzie to wielki błąd. Nagle mignęły mi przed oczami jakby te wszystkie sceny, w których obrywało mi się od taty za byle co. Od zawsze był bardzo nerwowy w stosunku do mnie, nie przepuścił żadnej okazji, aby trochę na mnie pokrzyczeć. Ale na matkę nigdy w życiu nie podniósł ani trochę głosu, tym bardziej ręki. Zwracał się do niej z szacunkiem. Kochał ją z całego serca, można było zauważyć to od razu. Ona była co do mnie neutralna, tylko tak potrafię to określić. Nie było z nią takiej tragedii, jak z ojcem, ale też nigdy nie porozmawiała, jak matka z córką, nigdy nie powiedziała "kocham Cię córeczko", nigdy nie zwracała na mnie specjalnie uwagi. Wiele było takich chwil, w których czułam się jak wyrzutek, odmieniec. Jakbym była całkiem inna od otaczających mnie ludzi. Próbowałam się wiele razy wtopić w tło, upodobnić do innych, nie chciałam się wyróżniać, chciałam być taka, jak wszyscy inni. Zrozumiałam jednak później, że to błąd, że uleganie wszystkim i nie wyrażanie swojego własnego zdania mnie zgubi, a nie uratuje. Właśnie wtedy stałam się taka... jak to moi rodzice by nazwali "zła". Zastanawiałam się również czasami, czy taka rodzina jest normalna. A jeśli nie, to czy z pozostałymi jej członkami jest coś nie tak, czy to właśnie ze mną. Nigdy nie otrzymałam odpowiedzi na to pytanie, szybko odpuściłam zastanawianie się nad tym.
Zrobiło mi się gorąco, serce waliło jak szalone, gdy stałam już przed ojcem, on dopiero zauważając mnie, uniósł lekko głowę.
-O co chodzi? -zapytał oschle, widocznie niechętny do rozmowy ze mną.
-No bo ja... wstałam dzisiaj wcześniej, i akurat schodziłam na dół na śniadanie, a... usłyszałam Twoją rozmowę z mamą, czy... mogę wiedzieć, o co poszło? Usłyszałam swoje imię. -wypowiedziałam to wszystko dość niepewnie, bałam się, że za chwilę mogę usłyszeć tylko wrzaski. Tak szczerze, to nie miałam pojęcia, co mi odbiło, że podeszłam do niego, i tak po prostu o to zapytałam. Zaczęłam jeszcze bardziej się denerwować.
-Nie ważne, proszę, nie zawracaj mi teraz głowy. -że co?! "nie zawracaj mi teraz głowy" ?! To ja się tutaj spodziewałam niezłych kłopotów, a On do mnie z takim tekstem?! Tu naprawdę jest coś nie tak, po prostu zamurowało mnie. Ani nie zorientował się, że podsłuchiwałam, ani nie wydarł się na mnie, żebym dała mu spokój, tylko spokojnie powiedział?! No bez jaj... to serio... dziwne, wręcz przerażające. Nie odezwałam się już, przytaknęłam tylko i poszłam do kuchni, gdzie była moja mama. Zobaczyłam ją siedzącą przy stole, ze spuszczoną głową. Masowała dłońmi delikatnie skronie. Podeszłam do niej. Zawsze wydawali mi się bezdusznymi, egoistycznymi, wrednymi ludźmi, ale teraz widziałam, że jednak mają uczucia, i byłam tym serio zszokowana.
Wzięłam jedno z krzeseł, przysunęłam je bliżej mamy i usiadłam. Spojrzałam na nią, zauważyłam jak drobne łzy spływają jej po policzku. Delikatnym ruchem dłoni je otarłam.
-Mamo... nie płacz. -serce mi pękało, gdy widziałam jak cierpi. Może i nie zachowywali się jak prawdziwi rodzice, ale doszłam do wniosku, że są mi naprawdę potrzebni i kocham ich z całego serca. Zobaczyłam jak unosi głowę i spogląda mi prosto w oczy.
-Córeczko... wybacz, nie chciałam żebyś mnie taką widziała. -szybkimi ruchami rąk usiłowała doprowadzić się do porządku.
-Mamo, powiedz szczerze, o co poszło? Jak chciałam zejść na śniadanie, usłyszałam waszą dyskusję, mogę wiedzieć, o co chodziło? Słyszałam, że ma to związek ze mną.
-Dziecko, nie chcę teraz na ten temat rozmawiać, zrób sobie śniadanie i idź do pokoju, proszę. -odwróciła wzrok w stronę okna, zaczęła się w nie wpatrywać.
-Nie, nigdzie nie pójdę, proszę, porozmawiaj ze mną. Nigdy nie rozmawiałyśmy jak matka z córką, czasami mam wrażenie, że mnie w ogóle nie chcecie, nie kochacie, czuję się niepotrzebna, dlaczego tak postępujecie? -nie otrzymałam odpowiedzi. Mama ciągle wpatrywała się w okno, nie miała nawet odwagi spojrzeć mi prosto w oczy, i powiedzieć, dlaczego nie chce ze mną na ten temat rozmawiać. Czułam, że skrywają przede mną ważną tajemnicę. 
-Powiedz, co przede mną ukrywacie? -dodałam po chwili, dość spokojnie, ale stanowczo.
-Isa, idź do pokoju. -z wyraźną niechęcią do rozmowy. Westchnęłam cicho, wstałam z krzesła, po czym posłusznie ruszyłam w stronę swojego pokoju. Nie byłam głodna, jedyne czego teraz chciałam, to dowiedzieć się całej prawdy. Odkryć, co tak zawzięcie przede mną ukrywają.

Jako że już drugi dzień świąt, notka jest na czas, bo dzisiaj dużo roboty nie miałam xD. Powiem tylko, że DD jest dziś dla Abraxus i Andisy ;**

5 komentarzy:

  1. Lubię tajemnicę...
    W każdym poście jest ten sam tekst xD : "Może to trochę dziwne, ale trudno, taka jestem i tego nie zmienię"

    Zdażyło się parę błędów, ale nie mam czasu, żeby je wymieniać.

    No cóż... To tyle. Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dość sporo powtórzeń wkradło Ci się do notki, ale... Jak sobie przeczytasz notkę, to je zauważysz. xP

    Ogólnie... Piąta adoptowana? Hym... Bo jeśli nie o to chodzi, no to niby o co? Czekam na kolejny rozdzialik, bo robi się coraz ciekawej.

    Życzę weny,
    ~Okultysta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mam nauczkę, żeby nie spr i przerabiać notki około pierwszej nad ranem ;_;. Poprawi się jeszcze dziś, lub jutro.

      Usuń
  3. No i ładnie ;D Było parę powtórzeń, ale co tam. Na pewno jest adoptowana super :D BIedna będzie w szoku. I bardzo dziękuje za dedykację ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szujo jedna mała nie zgaduj mi tu fabuły! :D Powtórzenia już są poprawione, ale w końcu przeczytałaś przed poprawą, więc spoko ^ ^

      Usuń